Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Minął rok od transferu Wojciecha Kałuży z Nowoczesnej do PiS. Dzięki temu PiS przejął sejmik śląski. O sytuacji pamięta jednak cała Polska

Agata Pustułka
Agata Pustułka
Transfer Wojciecha Kałuży z Nowoczesnej do PiS pamięta cała Polska
Transfer Wojciecha Kałuży z Nowoczesnej do PiS pamięta cała Polska Marzena Bugała-Azarko
Był to najsłynniejszy transfer polityczny ostatnich lat. Właśnie minął rok od dnia, kiedy Prawo i Sprawiedliwość przejęło sejmik śląski. Po wygranych w 2018 roku wyborach samorządowych w Śląskiem partii rządzącej brakowało w sejmiku jednego radnego, aby mieć większość. To Wojciech Kałuża opuścił Nowoczesną i zmienił barwy klubowe na PiS. Gwarantem wszelkich warunków przejścia Kałuży na stronę PiS był minister Michał Dworczyk, szara eminencja rządu Mateusza Morawieckiego. Czym go przekonał? Co położył na stole?

Marszałek podsumował pierwszy rok rządów

Minął rok od przejęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w sejmiku śląskim. Marszałek województwa Jakub Chełstowski właśnie podsumował okres swoich rządów. Prawda jest jednak taka, że choćby był najlepszym menadżerem w naszym Układzie Słonecznym, politycznym geniuszem, wybitnym organizatorem i szefem, to niestety zawsze będzie padał na niego cień Wojciecha Kałuży, "dzięki" któremu Śląsk znalazł się na ustach całej Polski jako podręcznikowy przykład korupcji politycznej.

To właśnie ten wcześniej mało znany działacz Nowoczesnej, który w wyborach w 2018 roku był jedynką w okręgu rybnickim na liście Koalicji Obywatelskiej, po wyborach samorządowych i zdobyciu mandatu radnego przeszedł na stronę konkurentów politycznych. Ten jeden głos zdecydował, że cała znana od lat układanka polityczna w regionie przewróciła się do góry nogami.

Jak mówił w wywiadzie dla DZ sam marszałek Chełstowski, Wojciech Kałuża doznał wręcz politycznego olśnienia, że tylko z PiS może zmieniać świat na lepsze.

PiS pilnuje radnego Kałużę

Nigdy nie dowiemy się pewnie, co PiS położyło na stół, oprócz stanowiska wicemarszałka, bo to w sumie ochłap, biorąc pod uwagę skutki decyzji Kałuży. Oczywiście, można uznać, że polityczna metamorfoza Kałuży była jak najbardziej szczera i uczciwa. Możemy zrozumieć zniesmaczenie rządami PO. Możemy, gdyby nie moment, w którym dokonało się to przejście.

Już podczas pierwszego posiedzenia sejmiku Wojciecha Kałużę otaczali działacze PiS, pilnując, żeby nie zmienił zdania. Gwarantem wszelkich warunków przejścia był minister Michał Dworczyk, szara eminencja rządu Mateusza Morawieckiego, szef KPRM. To on dogrywał nie tylko sejmik śląski, ale i dolnośląski. TVN24 ujawniła, że był jedynym pasażerem specjalnego samolotu do Wrocławia, by sfinalizować warunki koalicji z niezależnymi radnymi. Do końca osobiście pilnował też głosowań w Katowicach. Co jeszcze obiecał Kałuży? Czym go przekonał? PO w fazie krytycznej proponowało mu nawet fotel marszałka.

Ludzie mieli zapomnieć, a pamiętają

Wojciech Kałuża liczył, że ludzie po pół roku zapomną - co ogłosił publicznie. Ludzie jednak nie zapomnieli. Ze stosownym banerem są na każdym posiedzeniu sejmiku. Będą pamiętać, bo takich "transferów" się nie zapomina. Wyborcy oddając swój głos oddali go zarówno na Kałużę, jak i formację, z której startował. Podobno zwycięzców się nie sądzi, ale niesmak pozostał.

Zwłaszcza, że nazwisko wicemarszałka Kałuży znów wypłynęło podczas targów o Senat. Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty pytany o lojalność senatorów opozycji tuż przed głosowaniem na stanowisko marszałka powiedział do kamer: "Wszystkie kałuże wyschły".

Chełstowski i Kałuża prawie wszędzie razem

Od początku Wojciech Kałuża znajduje pod specjalnym nadzorem PiS. Marszałek Chełstowski wszelkimi sposobami stara mu się umilić życie. Często bywają na różnych imprezach razem. Marszałek publicznie chwali profesjonalizm kolegi z zarządu województwa, który chętnie uczestniczy w różnych konferencjach. To jego podobizna promowała budżet obywatelski województwa śląskiego, co spotkało się z krytyką w mediach społecznościowych. Teraz na plakatach pojawił się marszałek Chełstowski.

W samym sejmiku wicemarszałek Kałuża jeszcze nie pojawił się na mównicy. Radni PO nie rozmawiają z nim i nie podają mu ręki. - Na początku widziałem, że przejmował się sytuacją, ale teraz wygląda, że ma wszystko w nosie - mówi jeden z radnych Platformy. - Dla nas jakby go nie było.

"Sprawa Kałuży" przejdzie do historii

Dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego, nie ma wątpliwości, że ta kadencja PiS upłynie pod znakiem wicemarszałka Kałuży. Marszałek Chełstowski musiałby odnieść jakiś niewyobrażalny sukces, by uwolnić się od cienia Wojciecha Kałuży.

- Oczywiście, w sensie pragmatycznym PiS to działanie się opłacało. Obsadziło swoimi ludźmi i obsadza wiele instytucji. Jednak na dłuższą metę wydarzenie w sejmiku śląskim - jako jednak bezprecedensowe - przejdzie do historii i jeśli jacyś kronikarze będą kiedyś opisywać nasze czasy, to "sprawa Kałuży" przejdzie do historii - ocenia dr Tomasz Słupik.

Z kolei dla posłanki PiS Barbary Dziuk jest natomiast wicemarszałek bohaterem, co powiedziała na falach Radia Piekary. Nie wszyscy jej koledzy podzielają to zdanie. - Po prostu w PiS uznano, że wszystkie chwyty są dozwolone. Nie sądzę jednak, że wszyscy parlamentarzyści partii rządzącej wybraliby wicemarszałka Kałużę jako towarzysza na bezludnej wyspie - uśmiecha się dr Słupik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto