Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoki narciarskie. Prezes PZN Adam Małysz przed startem Raw Air 2024: Oczekuję walki

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Adam Małysz
Adam Małysz fot. wojciech matusik / polskapress
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz opowiada o sukcesie Aleksandra Zniszczoła i o nadziejach związanych ze zbliżającym się minicyklem Raw Air (od 8 marca).

Aleksander Zniszczoł jako pierwszy Polak w tym sezonie stanął na podium Pucharu Świata w minioną niedzielę w Lahti. Odetchnął pan?
Powiem szczerze, że bałem się tego drugiego skoku (śmiech), myślę, że jak większość z nas. W tym roku były już sytuacje, że Olek po pierwszej serii był na podium, a później kończyło się zupełnie inaczej. Z jednej strony się bałem, z drugiej chciałem, żeby ten drugi skok był (z uwagi na mocny wiatr rozegranie serii finałowej stało pod znakiem zapytania - przyp.). Po to, by on udowodnił, że jest już gotowy, aby stawać na podium. Pierwszy skok w Lahti nie był za rewelacyjny, ale później wszystkie oddawał bardzo stabilne i skakał daleko, więc można było się spodziewać, że będzie dobry wynik. To bardzo zasłużone trzecie miejsce. Myślę, że teraz Olkowi cały ten "nerw" puści i będzie dobrze.

Długo docierał się z Thomasem Thurnbichlerem, różnie między nimi było. To jednak zawodnik, który słucha trenerów, nie neguje pomysłów. To jest klucz do sukcesów w tym sezonie?
Przede wszystkim Olek poddał się całemu temu procesowi. On dopiero w zeszłym roku wskoczył do kadry A i tam już pozostał. Też miał pewne epizody, bo na samym początku został przesunięty do Pucharu Kontynentalnego. Thomas powiedział mu, że wróci do Pucharu Świata, jak zrobi kwotę (startową - pula miejsc dla kraju na zawody PŚ za wyniki na niższym szczeblu - przyp.), zrobił tę kwotę, wrócił i już pozostał. To jest zawodnik, który naprawdę ciężką pracą doszedł do tego, gdzie jest w tym momencie. Myślę, że nie jeden już go skreślał, nie jeden już mówił, że nic z Olka nie będzie, a on cały czas, konsekwentnie robił swoje. Czy to dieta, czy trening - on naprawdę zapracował na to, gdzie jest. Życzę mu z całego serca, żeby tu został jak najdłużej.
Powiem szczerze, że sam miałem czasem wątpliwości. Olek to nie jest zawodnik, który ma aż takie predyspozycje jak na przykład Piotrek Żyła czy Kamil Stoch, że to jest dynamit na progu. Nadrabia czym innym, przede wszystkim pracowitością, ale też techniką, którą dopracował. Skoki dosyć mocno się zmieniły. Już nie ma takiego pchania typowo w próg jak było za Horngachera (trener naszej kadry w latach 2016-2019 - przyp.). Dzisiaj skoczkowie skaczą zdecydowanie bardziej do przodu, do kierunku lotu.

Jak pan ocenia zmiany w formule zbliżającego się Raw Air? Nie wszyscy będą mogli skakać w każdym konkursie.
Dziwne, na pewno. Myślę, że nie do końca jest to fair, jeśli chodzi o wszystkie kraj. Mamy chyba pięćdziesiątkę startujących, później będzie czterdziestka, trzydziestka. Niektórzy mogą zakończyć przygodę z Raw Air już w Oslo. Zastanawialiśmy się z Thomasem, kogo wysłać. Nawet miałem pomysł, że może któregoś z juniorów, ale Thomas mówił, że fajnie by było, aby on sobie tam coś poskakał. A może się wydarzyć tak, że będą dwa skoki, kwalifikacje i do domu. Więc może lepiej niech pojadą na CoC (Puchar Kontynentalny - przyp.), bo tam jest już całkiem nieźle. Jeśli chodzi o juniorów, to dzisiaj nie potrzebujemy szumu, oni powinni się spokojnie rozwijać i robić postęp.

Czego się pan oczekuje po występie naszych zawodników w Raw Air?
Walki. Olek w tym momencie jest, gdzie jest. Myślę, że Kamil, Dawid i Piotrek naprawdę są w stanie walczyć o "dziesiątkę" i dadzą z siebie wszystko. Teraz troszkę odpoczęli, bo ten ostatni etap był bardzo męczący - Stany Zjednoczone, Japonia. Nie udali się do domu, tylko od razu do Oberstdorfu. No i to Lahti. Szczególnie dla tych starszych zawodników nie jest to proste. Słyszeliśmy po wypowiedziach Kamila, że jest zmęczony i potrzebuje trochę odpoczynku. Rozmawiałem z Thomasem na ten temat, że ci starsi zawodnicy powinni zdecydowanie mniej startować i powinni mimo wszystko wybierać konkursy. On miał taki plan już na ten sezon, ale ze względu na to, co się wydarzyło, sami zawodnicy chcieli startować. Nawet Dawida nie szło zmusić do tego, żeby pojechał trenować, czy to na początku sezonu, czy nawet już teraz, prawie na koniec, bo miał inne zdanie. W końcu Thomas wziął sprawy w swoje ręce i powiedział: Nie, robimy tak, ja tu jestem szefem.

Jak są sygnały od Dawida Kubackiego i trenera Zbigniewa Klimowskiego po treningach, na które zawodnik został przymusowo wysłany zamiast stratować w Lahti?
Z tego co wiem, to początek był dosyć ciężki, ale koniec był bardzo dobry. Dawid w te ostatnie dni oddawał naprawdę solidne skoki. Oczywiście musimy poczekać na Puchar Świata. Bo zawsze jest tak, że gdy zawodnik sam trenuje, to może się wydawać, że wszystko jest super. A potem do tego dochodzi prędkość najazdowa, jak to wygląda z wiatrem i tak dalej. Ja bym poczekał do Raw Air.

Z trenerem Thomasem Thurnbichlerem mieliście pracować nad planem na przyszłość. Jak to teraz wygląda?
Na pewno jest zarys tego, jak by on to widział. Mam mało czasu na to, bo ciągle są w rozjazdach. Myślę, że teraz Thomasa przede wszystkim czeka rozmowa z zawodnikami - jak to może funkcjonować. Zwłaszcza ze starszyzną, która mimo wszystko musi na pewne rzeczy się zgodzić. Ja też rozmawiałem z chłopakami, ostatnio z Piotrkiem, pytałem, jak on to widzi. Czeka na tę rozmowę z Thomasem. Powiedział bardzo ważną rzecz - on dalej wierzy, że to może funkcjonować. Tylko trzeba na pewno rozmowy, a drugie, że on potrzebuje też trochę więcej swobody, czyli nie tak dużo zgrupowań, tylko więcej treningu. Powiedziałem Piotrkowi, że bardzo ważne jest to, jaki jest sygnał od nich. Dla mnie teraz takim wzorem skoczka jest Kobayashi. Ostatnio oglądałem reportaż robiony przez Japończyków, jak on funkcjonuje. Ma swój team, ale też to jest świadomy zawodnik. Jak jest zmęczony, to mówi trenerowi, że teraz potrzebuje odpoczynku i na przykład jedzie sobie do Mediolanu na trzy, cztery dni, wraca wypoczęty. To działa. To świadomość zawodnika już starszego, który wie doskonale, co mu jest potrzebne. Chciałbym słyszeć od naszych starszych zawodników, że oni już są na takim etapie, bo powinni być, że faktycznie powiedzą, jak oni by chcieli trenować. Trener jest potrzebny do nadzoru, często żeby coś podpowiedzieć, ale na tym etapie kariery naszych chłopaków oni są w stanie dużo zrobić sami, bo znają swoje organizmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Skoki narciarskie. Prezes PZN Adam Małysz przed startem Raw Air 2024: Oczekuję walki - Gazeta Krakowska

Wróć na skoczow.naszemiasto.pl Nasze Miasto