We wtorek lub w środę, gdy znane już będą wyniki wyborów, dowiemy się ile poselskich mandatów mieć będą poszczególne partie. Dowiemy się też wtedy, ile mandatów będzie miał zwycięzca tych wyborów- Prawo i Sprawiedliwość i czy liczba ta pozwoli tej partii samodzielnie rządzić w Polsce.
Jak przelicza się ilość uzyskanych przez partie głosów w wyborach na ilość mandatów, które dana partia otrzyma? W polskim systemie wyborczym do podziału mandatów stosuje się metodę d'Hondta. Na czym ona polega? - Przede wszystkim pod uwagę bierzemy tylko te komitety wyborcze, które przekroczyły próg wyborczy, a więc uzyskały 5% poparcia w skali całego kraju (w przypadku koalicji wyborczej jest to 8%) - wyjaśnia dr hab. Małgorzata Myśliwiec z Uniwersytetu Śląskiego. - Liczba uzyskanych głosów dzielona jest przez liczbę mandatów do podziału w danym okręgu. Oblicza się tzw. ilorazy. (Iloraz to wynik dzielenia). Odbywa się to jednak w dość skomplikowany sposób. Aby obliczyć wielkość danego ilorazu wyborczego, należy podzielić całkowitą liczbę głosów oddaną na dany komitet w wyborach przez kolejne liczby naturalne, a więc 1,2,3 ..itd. O podziale miejsc pomiędzy komitetami decyduje wielkość obliczonych w ten sposób ilorazów – dodaje. Dzieląc mandaty w ten sposób uzyskuje się malejące wielkości, które porównywane są następnie z wynikami wszystkich komitetów biorących udział w wyborach i szeregowane w kolejności od największej do najmniejszej. - Mandaty przydziela się zgodnie z określoną w ten sposób kolejnością, poczynając od najwyższego wyniku do najniższego, aż do momentu, gdy liczba dostępnych miejsc zostanie wyczerpana – mówi dr hab. Myśliwiec- Partie otrzymują tyle mandatów, ile spośród ich ilorazów zostało wybranych – tłumaczy.
W Polsce mandaty przypadające danej liście okręgowej uzyskują kandydaci w kolejności otrzymanej liczby głosów. Jeśli dwóch lub więcej kandydatów otrzymało jednakową liczbę głosów uprawniającą do uzyskania mandatu z danej listy okręgowej, o pierwszeństwie rozstrzyga dopiero kolejność umieszczenia ich nazwisk na liście.
Metoda d'Hondta ma jednak swoje wady. Przyznawanie mandatów tą metodą promuje większe ugrupowania. W końcowym efekcie obliczeń wybranym kandydatem wcale nie musi być ta osoba, która uzyskała najwięcej głosów w wyborach. Mandaty otrzymują najczęściej kandydaci, którzy znajdują się na pierwszych miejscach partyjnej listy wyborczej tej partii, na którą oddano najwięcej głosów. Ponadto przy tej metodzie może się zdarzyć sytuacja, w której partia przekroczy nieznacznie próg wyborczy, ale rozkład głosów w okręgach będzie dla niej tak niekorzystny, że nie otrzyma żadnego mandatu.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?